O mnie

Moje zdjęcie
Mama, żona, marketingowiec, blogerka, pasjonatka życia na pełnych obrotach. Optymistka "pełną gębą". Kocha robić zdjęcia, pisać wiersze i rozpieszczać swoje potomstwo (w granicach rozsądku oczywiście) Towarzyska, komunikatywna, otwarta. O wadach tutaj nie mówmy :-)

czwartek, 28 lipca 2016

Zakochana para..


Dzisiaj nuta rodzicielsko-małżeńskiej refleksji..


Albo mi się wydaje, albo głębiej to odczuwam w drugiej ciąży.
Wolę to drugą opcję, bo przynosi mi wiele radości.
Mam wrażenie, że teraz jesteśmy bardziej świadomi i "poukładani".

Obudził mnie dzisiaj pocałunek w ramię od dużego mężczyzny,
a potem pogłaskanie i pocałunek w drugie ramię od tego mniejszego.

Czy można czegoś więcej żądać? Takie małe rzeczy a cieszą?
Wcale nie, to są wielkie rzeczy, które budują każdy nowy dzień.

Ważne jest aby dostrzegać takie chwile i korzystać z nich w pełni w danym momencie.


Jako rodzice całe swoje życie układamy "pod dziecko" jak tylko przyjdzie na świat i tak jest dobrze!
To naturalny odruch bezwarunkowej miłości.
Pielęgnacja i opieka nad naszym potomstwem spełnia nas i dostarcza wielu wrażeń.

A co z nami?
Gdzieś znajduje się ta granica, po której przekroczeniu często trudno odnaleźć drogę z powrotem.
"Zatracenie" się tylko i wyłącznie w codziennych obowiązkach i  spędzanie czasu wyłącznie dla dziecka i pod dziecko, może nas od siebie oddalić, a tego nie chcemy.

Wiadomo, że minęły czasy kiedy w naszych brzuchach latały przysłowiowe "motyle"
Każdy związek przechodzi swoje etapy i w każdym z nich jest miejsce na podobne uczucia,
które z czasem staną się stabilniejsze i bardziej świadome.

Takie przemyślenia dopadły mnie podczas naszego ostatniego wypadu rodzinnego.
Nie trzeba się specjalnie umawiać na oddzielne randki, by spędzić czas tylko we dwoje.
Dziecko powinno uczestniczyć i być świadkiem naszej miłości.
Codzienne drobne gesty, pocałunek, lub przytulenie nie tylko umacniają więź
ale też dostarczają obu stronom jak i dziecku dawki pozytywnych emocji.

Może nie każda kobieta jest takim "wrażliwcem" jak ja i część "mam-żon"
obiera sobie inny punkt widzenia.

Taki jest mój i dzięki temu, że taki mam, częściej się uśmiecham :-)

No bo przecież zanim były dzieci, byliśmy MY - Zakochani.
I możemy tacy nadal być, wystarczy chcieć.

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz